Integracja Animusa. Error.

Draga Kajn dowiadywała się czym jest dorosłość, w dość nietypowych okolicznościach. Mianowicie matkując- to w sensie psychoanalitycznym będąc ego, ale i superego- bandzie poltergeistów. Do małej Dragi- Toto, dołączyły dwa aspekty Jaźni Wężysława Kajna- Panu dzidzia i Witkacy. W domku zrobiło się tłoczno.

-Tak, reguluję emocje chemicznie, tak, masz rację- odpowiedziała Draga Panu dzidzi, który wlepiał się w nią nienaturalnie okrągłymi oczyma.

-Jak ja. Smutno mi, bo myślałem, że Ciebie to nie dotyczy.- przestępował z nogi na nogę z puszką piwa w dłoni.

-Bierz przykład ze mnie- powiedział z drugiego pokoju Witkacy, Dekadent Pierwszej Klasy, Dandys, Nihilista, Ćpun, Panicz, Poltergeist.

Draga zaczęła trzeć oczy ze zniecierpliwienia, ale i miłego poczucia bliskości. Dwie z Twarzy z Ancient Gallery Wężysława, siedziały w jednym domu i nie walczyły ze sobą, tylko wzajemnie się w sobie przeglądały. Działo się to, czego sobie zażyczyła, ale już przy nich dwóch, nie walczących, a współpracujących, była zmęczona psychicznie i fizycznie. Zaczęła się zastanawiać, czy Sigil na grobie nie powstał zbyt wcześnie. 

Tymczasem na prawdę do wiwatu dawał kolejny, niezintegrowany aspekt-  Augustus de la Hoya. Śnił się i wkurwiał, śnił się i wkurwiał i to przez niego było to całe regulowanie emocji. Pan dzidzia to rozumiał, Witkaca to wkurwiało i wolałby się pieprzyć niż słuchać o kolejnym Aspekcie, który gdzieś wyjebał i nie chce się integrować. Palił co się dało, czasami czymś trzaskał, a potem znów zasiadał z papierosem przed kominkiem i przypominał sobie o Dao-Tao.

-Draga, twój umysł mnie przytłacza jak oślepiające światło lamp estradowych, które nagle wybucha jasnością i przytłacza tak bum!- przyklepnął dłonią o  długich, smukłych palcach swoją pięknie rzeźbioną twarz- nie mógłbym Cię znieść. Nie chciałbym móc.

-Kłamiesz- odparła beznamiętnie przeganiając kota ścierką z blatu.

 

Augustus, ten histrionik, robił to, co zazwyczaj, gdy chciał coś załatwić- zjednywał sobie świtę. W efekcie sny Dragi były pełne borderowych wampierelli piszczących do niego, podczas gdy on sam to im odpowiadał te różne dworskie świństwa, to tłumaczył Dradze, że Jung, że Cień, że Integracja i że oczywiście i nigdzie nie spierdala i ogólnie niczego nie robi, za to martwi się tym, co porabia i wyrabia Draga, czy na pewno i czy go kocha.

– Tak, kocham Cię Augustus, Ty jebany psie ogrodnika.

– Nie wiem co masz na myśli.

– Ale ja wiem co mam na myśli.

-Powiedz co masz na myśli- de la Hoya nie prosił, nie, on stalkował rzeczywistość. W ramach tego stalkingu spojrzał Dradze głęboko w oczy i przerzucił włosy przez ramię.

-Jesteś jak Peter Steel ty pojebie. I jednak dalej cię nienawidzę- wypaliła Draga bezrefleksyjnie. No reflection. 

-Wiem. I wiem. Tak jest, bo Ty tak to projektujesz.

-Bo nie chcesz być inny.

-Bo Ty chcesz, żebym był.

-Nienawidzę cię normalnie.

-Ja Cię tak kocham, że oszaleję. Bardziej niż Rudą z „Motomyszy z Marsa”.

-Co kuwa? Skąd ty znasz takie rzeczy? Ja ich nie znam, a ty żyjesz w starym pałacu we śnie- popukała się teatralnie w czoło przewracając oczami.

-Sama widzisz- „mało zrozumienia”. Nie jestem gotowy wrócić. Ty nie jesteś gotowa, żebym wrócił. – uśmiechnął się sztucznie, dyskretnie i na ułamek sekundy, ten uśmiech wyrażał groźbę, po czym złapał ją za ramię i szepnął do ucha z taką pogardą, na jaką tylko było go stać, czyli wielką: Jeśli z którymś z nich coś, to… wiesz… wiesz co będzie- wytrzeszczył ciemne oczy w jej stronę, znów na ułamek sekundy, jakby chciał na nią bezgłośnie huknąć.

-Nie. W sumie, to nie, nie wiem.

-To cię zniszczę obojętnością.

-A, to mnie zabijesz bierną agresją? Ok- wzruszyła ramionami- nie raz to zrobiłeś, jakoś się przyzwyczajam.

Draga musiała przyznać sama przed sobą, że rzuca ją w torsjach na samą myśl o Augustusie, myśli o nim jak o gliście i robi jej się zimno w środku, gdy to robi, gdy o nim myśli. Nie jest w stanie go akceptować. Czynnie go nienawidzi. Tak więc powinna się teraz obudzić i zacząć lepiej sypiać. Ta maska z Ancient Gallery nadal jest niedostępna, dalsza integracja Wężysława nie postąpi, dopóki Draga nie będzie w stanie kochać de la Hoyi, a jakoś nie potrafiła kochać faceta otoczonego wianuszkiem innych kobiet. Augustus zawsze uosabiał jej Zazdrość, Niepewność, Nieufność, co razem dawało Czystą Nienawiść jako konsekwencję miłości bez wyłączności i pewności. Żaden z pozostałych Aspektów nie robił jej czegoś takiego, ale ten nieodpowiedzialny pustak musiał. Get out of my head. Don’t call me baby. As a fuck. I oczywiście obudziła się. Było jeszcze ciemno, ufff… odetchnęła z ulgą, zapaliła papierosa, zapaliła jointa…

-Poczułem to! – krzyknął Panu dzidzia- Masz problem z regulacją emocji!

-Wiem, masz rację!- odkrzyknęła.

-Ej, połóż się ze mną.

-Nie.

-No połóż się ze mną.

Stała przez chwilę gapiąc się w pustkę i rozważała. Kiedyś tak było, tak, Wężysław został zdradzony z każdym aspektem siebie, którego nie znosił. I tym razem wydało się to kuszące- dojebać de la Hoyi Panem dzidzią, rozjebać go jego bezsilną frustracją.

-Nie.

-Po starej znajomości, takiej starej jak Ty.

-Pierdol się Panie dzidziu.

-Dobranoc Paniu, do jutra.

Naturalnym odruchem wydawało się jej nie tylko położyć się z Panu dzidzią, ale i przelecieć cały świat, żeby odegrać się na Augustusie. Miłość była jednak czymś innym. Była niewalczeniem. Czymś, czego ani Draga, ani Węży nie znali i czego dopiero się- z trudem- uczyli. Z wielkim trudem, gdyż mimowolnie z Augustusem nadal głównie rozgrywali aspekt zazdrości, niepewności i zdrady. Dziś był na to dobry dzień, Pełnia Księżyca, a więc spotkanie w Rzeszowie. Może zacząć wyrywać tego mnicha z Lancea Sacrum..? Stała przed szafą i zastanawiała się- dres czy szpilki.error

Dodaj komentarz

Stwórz darmową stronę albo bloga na WordPress.com.

Up ↑